NIEZAWODNE OKNA TEAM BALANCE MD
Maciej Wisławski zwany Wiślakiem – pilot rajdowy, wielokrotny mistrz Polski, wicemistrz i mistrz Europy, wicemistrz Ameryki
W swoim zawodzie muszę być absolutnie niezawodny. Nie mam marginesu błędu. Kierowca i ja tworzymy duet, który działa perfekcyjnie nawet w najcięższych warunkach. Okna Team Plast mają takie samo zadanie – działać niezawodnie, niezależnie od warunków atmosferycznych czy pory roku. Spełniają je doskonale, działają perfekcyjnie i to w najlepszym stylu!
To marzenia dają siłę, energię, wyznaczają nam drogę. Nazywam je trampoliną. Właśnie dzięki niej trafiłem do rajdów, choć nie tak wprost. Bowiem moim pierwszym marzeniem były… szklarnie. Co mają wspólnego z rajdami samochodowymi?
Moim marzeniem były własne uprawy pod szkłem – duże, nowoczesne, na najwyższym poziomie. Studiowałem na Wydziale Ogrodniczym na SGGW, potem pracowałem w Instytucie Warzywnictwa w Skierniewicach. Miałem dostęp do fachowej literatury, więc poznawałem najnowsze metody uprawy pod szkłem. Dzięki mojemu wykształceniu poznałem młodzież z zamożnych rodzin, posiadających ogromne uprawy ogrodnicze w okolicach Warszawy, tzw. badylarzy. W niektórych z nich nadzorowałem uprawy warzyw i kwiatów pod szkłem. Sam w tym czasie prowadziłem swoje szklarnie w Skierniewicach (moim rodzinnym mieście) i zacząłem spełniać marzenia.Ogórki, róże, goździki…
Szklarnie dobrze prosperowały. Do Warszawy wciąż jeździłem nadzorować uprawy, miałem więc coraz bliższe kontakty z bogatą młodzieżą z tamtych okolic, aż pewnego dnia jeden z chłopaków, który jeździł na rajdach, zaprosił mnie tam jako kibica.Rajdowe kwitnienie róż
Przez ponad 20 lat udawało mi się godzić rajdy z prowadzeniem moich szklarni. Miałem wtedy pod szkłem 2500 krzewów róż i 2000 krzaków pomidorów, więc było co robić. Bardzo skrupulatnie wykorzystywałem moją wiedzę ogrodniczą, by największy nawał pracy nie przypadał na czas rajdów. Nawet dziennikarz Andrzej Borowczyk - komentator Formuły 1 - powiadał, że w moich szklarniach róże kwitną zgodnie z kalendarzem rajdowym. Jednak od 1994 roku, kiedy zacząłem intensywnie jeździć z Krzysztofem Hołowczycem, zrezygnowałem z ogrodnictwa.Niezawodność rzecz konieczna
Kierowcy, z którymi jeździłem i jeżdżę przez te 40 lat mojej kariery, mają o mnie opinię niezawodnego. Faktem jest, że pojawiam zawsze 5 minut przed czasem, gotowy do działania, doskonale przygotowany. To konieczność w tym zawodzie. Maszyna może zawieść, ale pilot nie!Ty osiole!
Krzysiek Hołowczyc opowiada, że to moja najbardziej charakterystyczna odzywka. Tak – osiole! A jak mam do niego przemówić, żeby maksymalnie skupił się na tym, co do muszę mu przekazać pilotując?! Naprawdę nie jest prosto skomunikować się z kierowcą, który jest tak skoncentrowany na jeździe, że mało co do niego dociera. A Osiole docierało :-)Łyżeczką, nie chochlą
Często mówię tak do kierowców, z którymi jeżdżę, szczególnie tych młodszych. Bardzo dobrze pamięta to na przykład Kajetan Kajetanowicz. Innym kierowcom kojarzę się z kolei z dyscypliną – a dokładnie nazywają to dyscypliną Wiślaka… Czyli na wszystko musi być czas: colka, kawka i wiślakowy papieros. Są też kierowcy, którzy mówią, że jak jadą ze mną to mają poczucie, że wiozą dobro narodowe, więc muszą dowieźć bezpiecznie do mety… To dla mnie zaszczyt. Ale czy ja się boję, że nie dojedziemy? Szczerze mówiąc na strach nie ma tu miejsca – szczególnie, jak jadę z Hołowczycem, bo zarówno ja, jak i Krzysztof mamy ponad 190 cm wzrostu, więc w rajdówce jest na tyle ciasno, że strach już się nie mieści!Moje największe sukcesy?
Są jeszcze przede mną! Wprawdzie minęły już „-dziestki”, a teraz już obchodzę kolejne „–siątki”, to ja wciąż uważam, że najlepsze przede mną. Zawsze tak podchodziłem do życia i muszę powiedzieć, że to działa!